Słuchałem kiedyś jednej z audycji źródeł w Dwójce. Akurat tematem były kołysanki pewnego regionu (nie pomnę już którego). To co mnie zaskoczyło, to ilość smutku, przemocy i dorosłych wątków w ich słowach.
Potem, gdy sam byłem ojcem, zrozumiałem: o ile melodia w kołyszącym 6/8 ma pomóc temu małemu zdezorientowanemu i wkurzonemu człowiekowi usnąć, tak słowa śpiewamy sami dla siebie. Bo to często ta chwila kiedy sami jesteśmy gdzieś między jawą a snem, wrażliwi, otwarci na emocje które skrywamy.
Tak więc moje dzieci usypiały do “A gdy będę umierał” i “Knajpy morderców”.
Była jedna kołysanka której nie odważyłem się zaśpiewać, ale która dawała mi sporo ulgi w słuchaniu. Ukolebavka Karela Kryla. Ta piosenka to hołd dla niej. I nadzieja, że komuś taka dawka szczerości się przyda.
Tekst:
Zaśnij, śpij synku śpij
pod powiekami skryj
przejrzyste czyste kwiaty
Kiedyś stracą błysk
Zamiast snu weźmiesz kawy łyk
By utrzymać dwa etaty
Połóż się w łóżeczku, śpij
Kiedyś najmiesz, uwierz mi
W wieżowcu własne okno
pośród stromych ścian
tanich mebli, starych ran
Zrozumiesz czym jest
samotność
Śpisz już, syneczku, śpisz
tam gdzie teraz leży miś
będzie ktoś z krwi i kości
Miłością, kłótnią, każdym dniem
Bezsenną nocą, twardym snem
odkryjecie że w dwoje nie jest prościej
Powiesz sobie: więc to tak,
taki jest gorzki szczęścia smak
Swe marzenia spiszesz na straty,
Gdzieś hotelu nocą złą,
tak przytulnym jak Twój dom,
W lustrze spotkasz
oczy taty